sobota, 3 sierpnia 2013

Dzień trzynasty.Półwysep Gargano.


Półwysep Gargano jest bardzo nietypowy dla równinnego i piaszczystego krajobrazu Apulii- górzysty, przepięknie urozmaicony krajobrazowo, kryjący w swoim wnętrzu stary kompleks leśny zwany Foresta Umbra. Rozumiem dlaczego aż tak bardzo przypadł mi do gustu- tak naprawdę te tereny powinny być częścią chorwackiej Dalmacji, leżącej dokładnie po drugiej stronie Adriatyku. Gargańskie wapienie, flora i fauna należą do tamtej części środkowej Europy a to, że należą obecnie do Włoch jest skutkiem geologicznej katastrofy. Dowiaduję się, że gdy rozsunęły się płyty litosferyczne, robiąc miejsce dla Adriatyku, ten okruch lądu się oderwał i przez tysiąclecia pozostawał wyspą, aż wreczcie połączył się z Półwyspem Apenińskim. To wiele wyjaśnia- Gargano pod wieloma względami przypomina mi Chorwację a są to dobre skojarzenia.

Miasteczko Rodi Garganico w którym mieszkamy to niewielka osada o antycznych tradycjach morskich. Wznosi się na wyskokim urwisku skalnym osadzonym wśród bujnie rosnących gajów oliwnych i cytrusowych. Starówka Rodi Garganico zachowała wszystkie cechy starodawnej osady nadmorskiej, której rybacka społeczność musiała bronić się przed atakiem ze strony morza. Budowle z czerwonymi dachami stoją więc blisko siebie, niemal jedna na drugiej. Szczególnie widziane z dołu, z plaży, robią niesamowite wrażenie. Plaża jest bardzo szeroka, piaszczysta-przy czym piasek jest znacznie drobniejszy niż ten nad Bałtykiem. To idealne wręcz miejsce na wakacje dla rodzin z dziećmi- ciepła, czysta woda i bardzo długo płytko- mnie troszkę denerwowało dziś spacerowanie 300 metrów w głąb morza mając ciągle wodę po kolana. Całość przypomina nieco chorwacką wyspę Susak. Ludzi niewiele, znakomita większość parasoli do wynajęcia pozostała przez cały dzień pusta. Na plaży kilka barów i niesamowita lodziarnia. Zuza zachwycona przytaszczyła do hotelu kilogram różnych muszli-oj, będzie rozdawać prezenty-:)























Wieczorem udajemy się na kolację do Vieste- miasteczka po drugiej stronie półwyspu, uważanego za stolice tego regionu. Z Rodi Garganico mamy tam zaledwie 37 km, ale nawigacja nie bierze pod uwagę drogi w kształcie agrafki, która prowadzi wzdłuż wybrzeża, pośród lasów Foresta Umbra. Jedziemy wolno i smutno nam z powodu brudu, który panuje w tym pięknym lesie- śmieci walają się po rowach i poboczach-przypomina to klimaty z mniej cywilizowanych krajów jak Macedonia czy Czarnogóra. Mijamy urokliwie położone Peschici i tuż po zmroku docieramy do Vieste, które okazuje się połączeniem naszego Sopotu z Międzyzdrojami Jakie szczęście, że w ostatniej chwili zmieniliśmy rezerwację na Rodi Garganico! Co prawda same centrum, w okolicy portu, jest urokliwe- plątanina wąskich białych uliczek z licznymi sklepikami i szerokie deptaki wysadzanych palmami, ale panuje tam potworny tłok i hałas. Nasza kolacja zjedzona w jednej z tratorii jest bardzo przeciętna a wyjazd z miasta przez nieciekawe dzielnice mieszkalne, pełne hoteli i zamkniętych resortów turystycznych- koszmarny. Wracamy póżno w nocy tak zmęczeni, że jutro trzeba będzie chyba zrobić sobie totalną przerwę- tylko plaża i sen ( może być sen na plaży). Tym bardziej że jutro to ostatni nasz dzień tutaj....

Vieste nocą:










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz