niedziela, 4 sierpnia 2013

Dzień piętnasty. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu.


Poranek w Rodi Garganico- ostatnie śniadanie, pożegnanie z przemiłymi właścicielami hoteliku Miramare no i rozstanie z przyjaciółmi. Dla Zdzisiów i Masiotek dziś rozpoczyna się podróż powrotna, dla nas-jeszcze jeden miły przystanek w Rzymie. Mówi się, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu i w naszym przypadku okazuje się to prawdą. To, że decydujemy się odwiedzić Rzym zawdzięczamy Zuzi-jako jedyna z naszej rodziny nigdy w Rzymie nie była i od paru dni bardzo nalegała na choćby jeden dzień w Wiecznym Mieście. Oczywiście mieliśmy nieustające zaproszenie od wujostwa Macieja, więc koniec końców po czterech godzinach jazdy, zasiedliśmy na zacienionym tarasie via Castelfranco Veneto.






Mimo potwornego upału, dzięki wujkowi Wojtkowi, realizujemy plan minimum Zuzi. ( ściśle- ja i dziewczynki. Maciej zostaje i popija espresso na tarasie).
Najważniejsze dla Zuzi w Rzymie są słynne Bocca Della Verita- Usta Prawdy. Pod portykiem kościoła Santa Maria in Cosmedin zanjduje się ta pokrywa starożytnego kanału z wyobrażeniem boga Oceanusa, ktorego usta-jak wierzono-zaciskały się na ręce każdego kłamcy. Zuza była tak przejęta, że na wszelki wypadek nie skłamała ani razu przez ostatni tydzień. Zabrała też ze sobą pluszowego pieska, który z założenia nigdy nie kłamie. Poskutkowało- Usta Prawdy oszczędziły jej rączkę, mogliśmy więc zwiedzić ten uroczy kościół. Jest bardzo stary-został zbudowany z VI w. na szczątkach świątyni Herkulesa z I w. Zachwyca szczególnie posadzka oraz ciekawa schola cantorum-przegroda chórowa. To jeden z tych kościołów, do których chce się wrócić nie po to by go zwiedzać, ale po to by tam pobyć...Niestety nie zrobiłam żadnego zdjęcia wnętrza.
















Kolejnym punktem na liście Zuzy było Koloseum- kojarzone przez nią z widokówek.. Nie weszliśmy do środka, pospacerowaliśmy dosłownie chwilę wysłuchując historii o walkach gladiatorów. Wujek Wojtek to prawdziwa skarbnica wiedzy i żaluję, że w tak małym stopniu mogliśmy z tego skorzystać-upał zmęczył dziewczyny, Zosia kompletnie odmówiła współpracy i nie pozostało nic innego, jak przenieść się do Bazyliki Św. Piotra-ostatniego i najważniejszego punktu planu wycieczki pt. Rzym w pigułce.











Było już późne popłudnie, więc większość japońskich wycieczek zdążyła już opuścić Watykan. Mimo, że Bazylika św. Piotra jest największą świątynią chrześcijańską, nie przytłacza, gdyż zachowano w niej harmonijne proporcje-olbrzymie są również wszystkie zgromadzone tu dzieła. Gdy byliśmy w Rzymie parę lat temu grób papieża Jana Pawła II był jeszcze w krypcie na dole, obecnie mieści się w Bazylice, tuż przy wejściu.










Grób Jana Pawła II i wnętrze Bazyliki:








Watykan. Okolice Bazyliki św. Piotra:






















Punkt-ognisko elipsy zwane nieprecyzyjnie „kolumnadą elipsy”. Stojąc w tym miejscu widoczny jest tylko jeden rząd kolumn- w rzeczywistości są tam aż cztery rzędy kolmn...














Na więcej nie mamy siły. Wracamy na taras, gdzie ciocia przygotowuje wyśmienitą kolację. Gdy zachodzi słońce, robi się naraszczcie przyjemnie i można w spokoju słuchać cykad.
Szkoda, że to tylko jedna noc i że jutro czeka nas podróż powrotna do Polski...

2 komentarze:

  1. Szkoda że nie byliście w Bazylice Sw. Pawła -najładniejsza w Rzymie. Martucha nieźle zjarana jesteś :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem się nie udało...Wiem że jest piękna, bo podczas ostatniej wizyty w Rzymie zwiedziliśmy wszystkie cztery.

      Usuń